Freebirthing, czyli samodzielny poród

Dlaczego kobiety decydują się na Freebirthing, czyli samodzielny poród ? Jakie są jego zalety i zagrożenia?

kobieta w ciąży czyta


Podziel się na


Podczas gdy w naszym kraju problem polega na tym, czy zaprosić męża na porodówkę czy nie, a coraz większym zainteresowaniem cieszą się sesje fotograficzne z przebiegu porodu, na Zachodzie zaczyna zyskiwać trend zupełnie odwrotny. Coraz popularniejszy staje się tzw. Freebirthing, czyli samodzielny poród – odbywający się w domu, bez obecności lekarza i położnej. 

Freebirthing, czyli poród w stylu „zrób to sama”

Freebirthing to jedna z nazw dla trendu określanego mianem „poród bez asysty”, który określany jest także porodem DIY (do-it-yourself), czyli „zrób-to-sam”. Te nazwy oddają dość dobrze ideę Freebirthingu, którą jest po prostu całkowicie samodzielne wydanie na świat dziecka – bez pomocy lekarza i położnej, bez środków przeciwbólowych, w zaciszu domowym. To ciekawe, że, podczas gdy w naszym kraju coraz większą popularność zdobywają porody rodzinne (przy udziale partnera, mamy lub innych bliskich osób), a na salę porodową jest też czasem zapraszany fotograf, na Zachodzie zaczyna się kompletnie odwrotna moda.

mama w ciąży z dzieckiem

Typy Freebirthingu

Istnieje kilka typów Freebirthingu. Podział jest bardzo prosty i opiera się na tym, kto uczestniczy w porodzie.

  • poród bez asysty z rodziną i znajomymi – rodząca kobieta może pragnąć, aby towarzyszyli jej najbliżsi – rodzice, dziadkowie, przyjaciele…
  • poród bez asysty z partnerem – tylko kobieta i jej partner wspólnie przeżywający narodziny dziecka.
  • samodzielny poród bez asysty – kiedy przyszła matka odczuwa sporą potrzebę prywatności.

Skąd ten pomysł?

Idea Freebirthingu wyrosła (i tak naprawdę jest przedłużeniem i rozwinięciem) z idei porodu naturalnego. Jej podstawą jest przekonanie, że poród to ekstremalnie prywatne, intymne doświadczenie. Powinno być więc ono udziałem jedynie osób bliskich. Do tego dochodzi „powrót do korzeni”, czyli przekonanie, iż kobieta jest naturalnie stworzona do wydawania na świat dzieci, a więc nie potrzebuje pomocy medycznej.

Czy to nie to samo, co poród domowy?

Nie, Freebirthing to nie to samo, co poród domowy. Różnica polega na tym, iż w trakcie domowego porodu przy kobiecie obecna jest położna, która monitoruje stan matki i dziecka, pomaga, a kiedy zauważy niepokojące symptomy – wkracza do akcji.

kobieta w ciąży

Zalety Freebirthingu

Jako zalety porodu bez asysty najczęściej wymienia się:

Intymna atmosfera

Nie da się ukryć, że domowa atmosfera jest zdecydowanie przyjemniejsza od tej sterylnej, szpitalnej. Doświadczanie porodu jest wtedy inne, można nawet powiedzieć, że „magiczne”. Kobieta czuje się bardziej swobodnie, gdyż jest w otoczeniu, które zna i w którym czuje się bezpiecznie. Poród w szpitalu bardzo często odziera to doświadczenie z intymności – rodzimy wszak w obecności obcych osób i w obcym miejscu. To oczywiste, że poczucie dyskomfortu może być wtedy dość duże.

Brak presji

Rodząc w domu kobieta nie odczuwa presji – nikt jej nie pospiesza, nie mówi, co ma robić. Niestety, personel medyczny bardzo często traktuje rodzące kobiety w nieprzyjemny sposób, co potęguje stres.

Naturalny, indywidualny rytm

Pierwsza i druga z wymienionych zalet przekładają się na kolejną. Rozluźnienie, brak stresu, poczucie swobody, jakiego doświadcza rodząca przekładają się na to, iż poród ma bardziej naturalny, indywidualny rytm.

Większą więź matki z dzieckiem

Orędownicy Freebirthingu wskazują, iż taki poród pozytywnie wpływa na uczucia macierzyńskie i więź między kobietą a dzieckiem.

Wady Freebirthingu

Wada Freebirthingu jest tylko jedna, za to naprawdę bardzo poważna. I to właśnie ta jedna wada może przekreślić i poddać w wątpliwość wszystkie zalety wymienione wyżej. Otóż po prostu… coś może pójść nie tak. Poród bez asysty znacznie zwiększa ryzyko, że ewentualne komplikacje mogą potoczyć się bardzo źle zarówno dla dziecka, jak i dla matki. Nikt nie może przecież wykluczyć, że podczas porodu wystąpią komplikacje. W takim wypadku czas gra kluczową rolę, a kilkanaście minut od momentu telefonu do przyjazdu karetki to może być zbyt długo. Inną sprawą jest wątpliwość, czy rodząca zauważy, że coś idzie nie tak, jak powinno. Przecież w szpitalu jest od tego lekarz i położna, a wszystko monitorują dodatkowo medyczne sprzęty. Nie można wykluczyć, że kobieta rodząca w domu coś przeoczy.