Zdjęcie na portalu społecznościowym kilka minut po tym, jak dziecko przyszło na świat, to już standard.
Profesjonalny fotograf na sali porodowej też już w zasadzie przestaje budzić emocje – nawet w naszym kraju. Czy nagrywanie filmów video z porodu też niedługo stanie się nagminną praktyką?
Zdjęcie „5 minut po” to już niemalże obowiązek. Nikogo nie zaskakuje, na nikim nie robi wrażenia. Dlatego coraz częściej na portalach społecznościowych możemy też przeczytać komunikat, że właśnie odeszły wody czy informację o tym, ile wynosi rozwarcie. Być może już niedługo będziemy mogli oszacować to samodzielnie…?
Jak donoszą świeżo upieczone mamy na internetowych forach, w niektórych polskich szpitalach na oddziale położniczym rodząca ma do dyspozycji nie tylko pokój z osobną łazienką, ale także przeznaczonym do jej indywidualnej dyspozycji tabletem, połączonym z internetem. Po co te udogodnienia? Dzięki nim rodzące mogą pochwalić się swoim maluchem tuż po porodzie. A nawet – w jego trakcie! Bo jak można zauważyć, zdjęcia tuż po coraz bardziej ustępują tym, robionym na bieżąco. A coraz częściej i one są wyprzedzane przez filmy z toczącej się akcji porodowej…
Poród online
To, że Polska goni Zachód nie uchodzi wątpliwości. Kiedy jej się to uda? Pewnie dopiero w momencie, gdy urządzenia do transmisji on-line zostaną podłączone do wzierników. Po to, by rejestrować każdy skurcz i śledzić krok po kroku moment wydostawania się dziecka na świat. Bo u naszych zachodnich sąsiadów także i to powoli przestaje dziwić. Na kanale You Tube wybór wariantów nieograniczony – każdy znajdzie coś dla siebie. Filmiki z rodzącą w pełnej swej okazałości, ale i takie, na których mamusia skrywa swoje wdzięki. Podobno w planach jest nawet reality show o porodach…
Poród nie musi wyglądać!
Oczywiście trudno jednoznacznie skrytykować trend, bo każdy ma własną wolę i jeśli nie czuje potrzeby, porodów oglądać nie musi. Warto jednak zauważyć, że skupianie się na wizualnej stronie porodu, trochę gubimy jego rzeczywisty sens. Poród nie ma być ładny, estetyczny, wystylizowany. W jego trakcie rodzi się nowe życie i to faktycznie jest piękne. Trudno jednak pominąć fakt, że rodzi się ono w bólach…
Rodząca nie ma obowiązku ukrywać towarzyszących porodowi boleści, wyczerpania i związanego z nimi gorszego wyglądu. Niestety, obecność kamery niejako automatycznie kieruje myśli przyszłej matki na fakt, że „warto by dobrze wyglądać”. Rodząca, skupiając się na tej kwestii (chociażby podświadomie), nie zachowuje się swobodnie i nie jest w stanie w pełni się rozluźnić. Nie angażuje się w poród tak, jak powinna i nie współpracuje na tyle, na ile to konieczne. Jest mniej aktywna i pomocna, a to może niepotrzebnie wydłużyć akcję porodową i – co najważniejsze – zatracić to, co naprawdę istotne. Oglądając nagranie z porodu w zaciszu własnego domu mama już nigdy nie poczuje tego, co mogła poczuć w chwili, gdy na świat przychodziło jej dziecko. Bo zamiast wypatrywać jego uśmiechu, ona – uśmiechała się do kamery…