Matki, które karmią publicznie – głos w dyskusji

Gdzie można karmić piersią? Młode mamy, a przynajmniej większość z nich, odpowiedzą, że zdecydowanie wszędzie. A co na to społeczeństwo?

mama i dziecko


Podziel się na


Mama karmiąca w parku, w kawiarni, zwiedzając miasto, w przychodni lekarskiej… Taki widok wciąż budzi wiele kontrowersji i dzieli ludzi na tych „za” i na tych „przeciwko”. Dla jednych jest najbardziej naturalną rzeczą na świecie, a dla innych – czymś nie do przyjęcia. O karmieniu w miejscach publicznych rozmawiamy z Martą, mamą małego Jasia.

Redakcja: Zanim bardziej wgłębimy się w temat trzeba może uściślić jakie są te „miejsca publiczne” – gdzie i ile razy zdarzało Ci się karmić Jasia?

Marta: Szczerze? Nie mam pojęcia! Karmię syna piętnasty miesiąc, więc podejrzewam, że jest to liczba rzędu kilkudziesięciu razy. Dziecko karmię wtedy, kiedy ono tego potrzebuje. Karmiliśmy się w restauracji, kawiarni, w parku, na Rynku Głównym w Krakowie, w Pałacu Kultury w Warszawie, w kościele, w przychodni, na uczelni… Zdecydowanie – wszędzie.

R: Brakowało czasem miejsca, gdzie można spokojnie nakarmić, „pokoju maluszka” na przykład? Z tym chyba ciągle mamy problem w Polsce.

M: Tak, w przestrzeni publicznej brakuje miejsc gdzie można karmić bez „bulwersu” społeczeństwa. Pomysł, żeby matkę wysyłać do TOALETY jest karygodny! Jeśli wszystkie galerie/restauracje/kawiarnie będą wyposażone w pokój maluszka, gdzie można się wygodnie położyć, odpocząć, nakarmić dziecko, podgrzać mleko, przewinąć, to ja z chęcią będę karmić w takich pokojach!

R: I bez mrugnięcia okiem zamieniłabyś karmienie w miejscu publicznym na taki pokój?

M: Oczywiście, że tak! Takie pokoje są świetne! Nic dziecka nie rozprasza. Można wygodnie położyć się w rozkładanym fotelu… Taki pokój jest bardzo, bardzo komfortowy dla obu stron.

mama i dziecko

R: Temat karmienia piersią, przede wszystkim w kontekście robienia tego w miejscach publicznych, jest cały czas kontrowersyjny i wzbudza bardzo skrajne emocje – także te negatywne. Z czego to wynika według Ciebie?

M: To jest problem strasznie złożony. W Polsce w ogóle (mimo politycznych peanów na temat rodziny i macierzyństwa) społeczeństwo jest nastawione anty do dzieci/rodziców z dziećmi/matek karmiących itd. Czasami mam wrażenie, że ludzi małe dzieci i ich rodziców najchętniej zamknęliby w domach do osiemnastki, bo głośne, po płaczą, bo czasem marudzą. Wracając do karmienia piersią, z najbardziej naturalnej czynności dla matki niemowlaka zrobiono fanaberię. Koncerny produkujące mleko modyfikowane przez lata pracowały nad tym, by przekonać matki i społeczeństwo, że karmienie piersią to przeżytek. Matka karmiąca dziecko butelką nie wzburza ludzi, a matka karmiąca piersią wzbudza emocje skrajne.

R: Jasio nie zna smaku mleka modyfikowanego?

M: Nie. Jasiu nie zna smaku mleka modyfikowanego i nie pozna go. Część osób może mnie potępić, ale takie są moje przekonania. Po lekturze kilku książek, opinii i rekomendacji WHO i wielu, wielu artykułów naukowych podjęłam decyzję, że Jasio mleka modyfikowanego nie pozna. Ale nie potępiam mam, które karmią w ten sposób. To jest kwestia bardzo złożona i wielowątkowa i ja szanuję decyzję każdej mamy.

R: Mogłoby się wydawać, że piersi już spowszedniały, bo w końcu są… wszędzie. Nikogo już nie dziwi półnaga modelka na billboardzie. Przyzwyczailiśmy się do erotycznych, seksualnych skojarzeń z piersiami, a jakoś udało nam się zapomnieć o tym, że zostały stworzone do wykarmienia potomstwa.

M: Mnie strasznie denerwuje ta „moralność pani Dulskiej”, gdzie w restauracji emocji nie wzbudza dziewczyna w bluzce z dekoltem do pępka, albo kobieta w przezroczystej bluzce spod której widać wszystko, natomiast matka z dzieckiem przy piersi jest wypraszana i proszona o karmienie dziecka w toalecie. Coś jest nie tak z mentalnością ludzi. Na billboardach reklamowych biust reklamuje dosłownie wszystko (od kosiarki, przez rury po odżywki do kwiatów) ale widok kawałka piersi karmiącej matki przyprawia ludzi o zawał serca. Gdzieś pogubiły się ludziom wartości, trzeźwa ocena sytuacji i… empatia.

R: A propos empatii – spotkałaś się kiedyś z jakimiś negatywnymi uwagami podczas karmienia w miejscu publicznym? A może wręcz odwrotnie – ktoś powiedział, że to, co robisz jest super?

M: Nigdy nie spotkałam się z reakcją negatywną. Z moich obserwacji wynika, że większości ludzi nie zwraca na to uwagi, reszta się uśmiechnie, czasem jakiś maluch pociągnie mamę ze rękę i powie, że „dzidziuś je”. Bardzo miło reagują starsze Panie (w wieku naszych babć). Zawsze ciepło skomentują fakt, że karmię piersią, czasami opowiadają swoją historię. Czasami zastanawiam się nad tym, dlaczego nigdy nie spotkałam się z negatywną reakcją. Może wynika to z tego, że staram się to robić dyskretnie, subtelnie, tak, że trudno jest zobaczyć choćby kawałek piersi. Noszę odpowiednie bluzki, które ułatwiają karmienie w miejscach publicznych i nie muszę niczego ściągać/podciągać. Robię to, bo uważam to za coś naturalnego – daję mojemu głodnemu dziecku jeść.

R: Zajmijmy się może też drugą stroną medalu, bo przecież taka istnieje. Są kobiety, dla których publiczne karmienie piersią to swego rodzaju manifest, chcą coś udowodnić, obnoszą się z tym, w pewnym sensie „rzucając wyzwanie” otoczeniu.

M: Oczywiście, jak w każdej takiej gorącej dyskusji i temacie zdarzają się niechlubne wyjątki. Jednak to już jest indywidualna kwestia kobiety i tego jak się zachowuje. Nie jestem zwolenniczką „laktacyjnych terrorystek”. Myślę, że jeśli kobieta ma postawę roszczeniową, to w 99% będzie to wynikało z tego, że spotkało ją coś niemiłego w tym zakresie. Jednak stanowczo uważam, że tak jak nie można przewijać dziecka na stole w restauracji, bo jest to poniżej wszelkiej krytyki, tak samo z karmienia nie można robić manifestu! To jest faktycznie moment mamy i dziecka, a to, że nie robię tego w zaciszu sypialni (jak chcieliby niektórzy) nie jest kwestią mojej chorej psychiki i chęci eksponowania biustu.

mama na ławce z dzieckiem w nosidle

R: Wracając do Ciebie – jesteś bardzo aktywna na Instagramie. Instamatki to taka… grupa wsparcia dla mam w ogóle, w tym matek karmiących. Pod hasztagami #karmięwszędzie i #karmięswobodnie można znaleźć całe mnóstwo zdjęć!

M: Tak, karmiące mamy bardzo prężnie wspierają się na Instagramie. Hasztagi #karmiewszedzie i #karmieswobodnie mają pokazać, że jest nas więcej. Że matki karmiące są obecne w przestrzeni publicznej. Świadomość, że jest nas dużo, że można dać sobie wsparcie w ten sposób jest bardzo ważna. Światową popularność zyskał hasztag #brelfie, czyli selfie w czasie karmienia piersią. Takie zdjęcia wrzucają top modelki, aktorki, polityczki. To pokazuje, że temat jest ważny.

R: Miałaś też szansę wziąć udział w sesji związanej z bardzo ciekawą inicjatywą promującą karmienie piersią „Kraina Mlekiem i Miłością Płynąca”.

M: Nie można powiedzieć, że w Polsce dzieje się tylko źle. Są cudowne, wspaniałe inicjatywy. Na przykład właśnie „Kraina Mlekiem i Miłością Płynąca”. To inicjatywa zrzeszająca fotografów, którzy robią piękne zdjęcia matek karmiących (http://www.mlekiemimiloscia.pl/). Tytaniczną robotę robi też Agata Aleksandrowicz, czyli Hafija.pl, (http://www.hafija.pl/). Ona nie tylko jest źródłem wiedzy, inspiracji czy wsparcia dla karmiących mam, jest również współzałożycielką Fundacji Promocji Karmienia Piersią (http://www.fpkp.pl/), która ma działać na rzecz wparcia matek karmiących, zapewnić im odpowiednią pomoc i wsparcie.

R: Marta, bardzo dziękuję Ci za rozmowę i podzielenie się z nami przemyśleniami dotyczącymi karmienia piersią!

M: Dziękuję również!