Malutka na nowo dobija się do mnie przez skórę. Chyba jej ruchy są związane z moim humorem. Jeśli przeżywam bardziej stresujące dni to nie mam od niej sygnału, ale jak tylko mi się poprawi, to zaczyna się trening karate.
Nie wiem, jakie zajęcia miałaś w szkole rodzenia siedem lat temu, ale mogę opisać, co robimy na naszej. Jutro mam trzecie spotkanie. Przerabialiśmy już różne rodzaje oddychania, ćwiczenia ułatwiające wejście dziecka w kanał rodny (na piłkach, przy drabinkach, kucając itp.) - z dużym naciskiem na aktywność naszych mężów i partnerów. Mieliśmy spotkanie z psychologiem na temat problemów psychicznych, z jakimi wiąże się poród siłami natury i cc (podobno wzrasta ryzyko depresji poporodowej, bo kobieta częściej ma trudności ze zbudowaniem więzi z noworodkiem), omawialiśmy znieczulenia, dokumenty potrzebne w szpitalu (np. nie wiedziałam, że muszę wziąć akt ślubu ze względu na to, że zostałam przy swoim nazwisku! albo że pary w związkach nieformalnych muszą wcześniej pofatygować się do urzędu stanu cywilnego po zaświadczenie o uznaniu ojcostwa i ustaleniu nazwiska dziecka), dostaliśmy też wytyczne jaka jest ważność zrobionych przez nas badań (niektóre z nich mają 3 miesiące, inne miesiąc, a inne dobę, jak morfologia). Ogólnie sporo ciekawych rzeczy, chociaż na pewno część z nich masz już w małym palcu
